Zysk z łamania praw autorskich
O tym, że większość łamie prawa autorskie korzystając z nielegalnego oprogramowania, słuchając nielegalnie ściągniętej muzyki oraz oglądając filmy jeszcze przed premierami kinowymi nie trzeba pisać, ponieważ wszyscy o tym wiedzą.
Ale wg. mnie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – jest wiele pozytywnych aspektów „piractwa”. To takie wielkie koło, które samo siebie nakręca. Jeśli jeden z członów wypadnie, to całe się posypie i nikt nie zyska!
Wyobraźcie sobie sytuację, że nie istnieje piractwo i przy obecnych zarobkach trzeba zaspokajać swoje potrzeby softwarowe, muzyczne i kinowe.
Na ile sztuk/złotych Was stać w ciągu roku, aby zaspokoić swoje jakieś absolutne minimum? Pewnie nawet sobie nie wyobrażacie jak małe jest to minimum, albo w ogóle go nie ma, bo większości z Nas nie stać na oryginalne produkty. No właśnie – kupujecie zawsze oryginalne ciuchy? Tak samo z komputerami jest przecież… raz na jakiś czas coś się kupi oryginalnego, ale nie cały czas.
Oprogramowanie – mimo, że można przyzwyczaić się tak jak ja do życia bez Windowsa (Ubuntu) i Offica (OpenOffice), to jednak są programy bez których nie można się obejść. Nie korzystając z tych programów nie nabierzemy umiejętności do posługiwania się nim. Jeśli nie było by warezu, to prawie nikt by nie umial PhotoShop’a. To tak jakby ktoś Wam dał teraz jakieś super bajeranckie oprogramowanie z NASA… umiecie się nim posługiwać? NIE, bo nigdy wcześniej nie korzystaliście. Dlatego mimo, że korzysta się wczesniej z nielegalnych wersji programu, to dzięki temu sami siebie szkolimy, aby w przyszłości stanąć przed znaną nam oryginalną wersją tego programu. Gdyby nie to, to prawie nikt by nie kupował nieznanego PhotoShop’a.
Filmy – tutaj jest najgorzej, ponieważ nie potrafię w jakiś bardziej sensowny sposób uargumentować. Prawda tez jest taka, że ile razy się jakiś film poogląda? 1-2 razy, góra 3. Przy większej ilości to już jest faktycznie dla nas hit którego warto mieć na półce. Dla jednorazowego pooglądania filmu nie opłaca się więc kupować krążka DVD… a do kina… 18 zł to nie jest jeszcze strasznie dużo… .
Popatrzmy na to z drugiej strony medalu – producenta sprzętu kina domowego. Gdyby nie nielegalne kopie mediów to porządny sprzęt kina domowego miały by znowu tylko nieliczne osoby. Producenci sprzętu na tym by stracili ogromne źródło dochodu.
OK – idziemy dalej. Nie kupujesz muzyki, a słuchasz jej jedynie z wrzuta.pl (musisz mieć połaczenie do internetu!), albo z radio. Nie słuchasz więc całych krążków wykonawców w drodze do pracy, a jedynie wyrywkowe utwory… większość wykonawców dla Ciebie nie istnieje, skoro nie masz ich nagrań.
Wszyscy o jakichś zespołach słyszeli by tylko z radio, ponieważ koncertów by nie było… kto przyjdzie na jakiś koncert mało znanego zespołu, co raptem 1-2 piosenki są znane? I wg. mnie jeśli grupy wykonawców naprawdę wzięli by się do roboty i wytrzebili piractwo plików mp3 z ich nagraniami to tylko i wyłączeni stracą na tym!!! Stracą także producenci odtwarzaczy mp3, mp4, producenci zestawów HiFi do domu, producenci konsolet na koncerty i całego koncertowego sprzętu – WSZYSCY STRACĄ !
Reasumując – nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jeśli zniknęłoby piractwo to szereg innych firm/osób także zniknie (czyt. zbankrutuje) – typowa reakcja łańcuszkowa. Dlatego z jednej strony uważam, że jeśli ktoś regularnie czegoś używa to powinien nabyć oryginalną wersję, ale jeśli tylko sporadycznie, to „podróbka” jak najbardziej mu starczy :]