Windusurfing coraz bardziej popularny
Z tego co widzę to popularność windsurfingu z roku na rok coraz bardziej rośnie. Ostatnimi czasy co roku jestem nad morzem i coraz więcej sklepów i wypożyczalni z bardzo zaawansowanym sprzętem do sportów wodnych można spotkać. Zastanawiające to jest w jaki sposób tego typu dyscypliny przyszły do naszego polskiego klimatu, bo wg. mnie nie mamy odpowiednich warunków klimatycznych do tegy typu sportów. A jak już to jakieś drobne fale na których można się nauczyć pływać/jeździć na windsurfingu. Aby potem wciągnięci w ten wir nowego sportowego wariactwa móc się wyszaleć w jakichś ciepłych możach bardziej do tego celu odpowiednich.
Osobiście w 2004 roku miałem pierwszy raz styczność z windsurfingiem i bardzo miło to wspominam. Było to dla mnie wręcz niezapomniane przeżycie. Pogoda wtedy idealnie sprzyjała tego typu przygodom – całe wakacje było bardzo ciepło, woda na Mazurach nagrzana zachęcała więc do dłuższego przesiadywania w niej ;)
Mimo, że nie miałem żadnego nauczyciela tego sportu i musiałem liczyć tylko i wyłączenie na siebie, to jednak poświęcone 2 dni (z przerwami na posiłki i mały odpoczynek) pozwoliły mi nabrać podstawowej wiedzy nt. sposób ustania na desce i pierwszych przełyniętych metrów. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest z wody wybić się na deskę, układając jednocześnie prawidłowo nogi, aby złapać równowagę. Początki są bardzo trudne i każdy manewr na desce kończył się lądowaniem w wodzie.
Potem wystarczy tylko kilka godzin pomęczyć się na podciąganiem z wody żagla i gotowe… możemy płynąć :) o ile żagiel w między czasie nas nie przewali, nie stracimy równowagi, albo nie zniechęcimy się ;) Ale nie można się poddawać – nie od razu Rzym zbudowali, i nawet bez instruktora każdy opanuje podstawowe podstawy tego sportu.
Aha – uważajcie w momencie podnoszenia żagla i spadania do wody, aby noga nie zaplątała się w sznur. Ja niestety przez takie coś mam „kontuzję” do dnia dzisiejszego – duży palec u nogi mi się lekko wybił i teraz od czasu do czasu boli ;) Windsurfing jest i tak bezpiecznym sportem.
Ale, tak, czy siak polecam tego typu nowe doświadczenia, ponieważ mimo, że nic nie umiałem windsurfingu, to teraz mogę się pochwalić podstawowywi umiejętnościami z tej dziedziny :) A słynne przysłowie mówi „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz” :P
Dla wszystkich moich czytelników oferuję 10% zniżkę w sklepie surfpoint.pl. Aby skorzystać z rabatu, należy przesłać do końca stycznia 2009 swoje namiary na adres [email protected] z dopiskiem nazwy/adresu mojego bloga. Oczywiście, przesłanie swoich namiarów do niczego nie zobowiązuje! Windsurfing to to ich specjalność.